Odcinek 8
29.04.2018
Wszystko wspólne – Rodzina Szymańskich. Rytwiany-Zielonka
Związana z Rytwianami rodzina Szymańskich pomogła w czasie wojny 2 młodym Żydówkom. Cypora i Dora otrzymały schronienie i nowe dokumenty. Tak zostały Stasią i Zosią.
Przed wojną Michał i Antonina Szymańscy mieszkali w Rytwianach, gdzie Michał pracował w majątku Radziwiłłów, jako kierownik cegielni. Był też naczelnikiem ochotniczej straży pożarnej. Małżeństwo wychowywało 5 dzieci: Leona, Zofię, Irkę, Helenę i Władysławę. Gdy cegielnia w Rytwianach upadła, Michał objął funkcję kierowniczą w cegielni w Zielonce, gdzie przeniósł się z całą rodziną. Tam poznał Jeszajahu (Szaje) Grodzickiego, ojca nastolatek Cypory i Dory. Po wybuchu wojny Grodziccy znaleźli się w getcie w Wołominie, skąd w trakcie wywózki Żydów do Treblinki obu dziewczynkom udało się uciec. Dotarły do jedynego zaufanego i znanego sobie miejsca: cegielni w Zielonce…
Michał i Antonina zgodzili się przechować Cyporę i Dorę. Odtąd nazywano je Stasią i Zosią, by uniknąć podejrzeń. Na takie imiona dziewczynki otrzymały też nowe, „aryjskie” dokumenty, które załatwił dla nich Leon Szymański, związany z konspiracją. To (ukrywanie – przyp.) trwało 3 miesiące. Ktoś musiał się jednak o tym dowiedzieć, bo pojawił się granatowy policjant, który zaczął rozpytywać o ukrywanie Żydówek i powiedział, że grozi za to kara śmierci – opowiada Elżbieta Kwiatkowska, córka Heleny Szymańskiej. Dlatego po otrzymaniu dokumentów, Stasia i Zosia szybko wyjechały do Warszawy, gdzie podjęły pracę, jako Polki. Nadal jednak utrzymywały kontakt z Szymańskimi i przyjeżdżały do nich w chwilach zagrożenia. Szczególnie Stasia, czyli Cypora zaprzyjaźniła się z Władzią i Heleną Szymańskimi. Jak one mówiły? Że wszystko było wspólne, i wszy, i wszystko co złe, i wszystko, co dobre. – wspomina Elżbieta Kwiatkowska.
Podczas jednej z wizyt Stasi u Szymańskich, w Zielonce odbywała się łapanka połączona z wywózką na przymusowe roboty. Władzia, Hela i Stasia znalazły się w jednej z ciężarówek, które dowoziły ludzi na perony. Stasia, ta Żydówka, mówi: słuchajcie, uciekamy. Mama z Władką mówią: nie, niemożliwe, tu stoi uzbrojony Niemiec. Nie uda nam się to! – opowiada Elżbieta Kwiatkowska.Ostatecznie dzięki sprytowi i odwadze Stasi, dziewczynom udało się korzystając z zamieszania na peronie uciec i wsiąść do innego, pasażerskiego pociągu. Przetrwały wojnę wędrując po wioskach k. Sochaczewa i zatrudniając się u różnych gospodarzy.
Zosia, czyli Cypora opiekowała się moją mamą Władysławą, jak swoją młodszą siostrą. Mówiła na nią „koperek”, bo mama, jak jeszcze mieszkali w Rytwianach, chodziła pod takim wielkim liściem kopru, jak pod parasolką – wspomina Gabriela Miłowska, córka Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata.
Siostry Szymańskie do końca życia utrzymywały kontakt ze Stasią i Zosią. Dzięki ich świadectwom Antonina, Michał, Władysława i Helena Szymańscy otrzymali medal Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.