Odcinek 38
09.12.2018
My, Żydzi z Klimontowa – historia rodziny Politów, Goźlice, gm. Klimontów
„Widzę to wszystko…to podwórko i jak oni biegną do nas do domu…w tym jestem” – mówi z przejęciem pani Leokadia Oszczudłowska, córka Marii i Andrzeja Politów oraz siostra Wacława Polita, odznaczonych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.
Maria i Andrzej Politowie mieszkali z pięciorgiem swoich dzieci w Goźlicach. Prowadzili duże, ok 20-hektarowe gospodarstwo, z którego się utrzymywali. Pani Leokadia urodziła się w 1930 roku. Kiedy jej rodzina zaczęła ukrywać Żydów, miała 13 lat.
Wspomina, że żydowska rodzina Zilberbergów przed wojną mieszkała w Klimontowie i cieszyła się powszechnym uznaniem. Ojciec rodziny był bardzo dobrym i uczciwym krawcem. Pracowali z nim dwaj synowie: Moris i Arie. Pomagały im też dwie córki. Politowie często składali u nich zamówienia.
Kiedy w 1942 roku zaczęto mówić o wywózce Żydów z Klimontowa, Zilberberg zwrócił się do Andrzeja Polita z prośbą, aby przechował jednego z jego synów, Morisa. „On powiedział: ozłocimy was, panie Polit… Tatuś kategorycznie odmówił. Powiedział: ja mam pięcioro dzieci…nie mogę wziąć. Niedługo potem ich zabrali” – wzrusza się pani Leokadia.
Bracia Zilberbergowie trafili do getta w Sandomierzu, a następnie do obozu w Pionkach. Jako dobrzy krawcowie, szyli dla Niemców. Wiosną 1943 roku udało im się uciec. Idąc tylko nocami, przez pola i zboża, skrajnie wycieńczeni dotarli do Goźlic. Nocą zapukali do domu Politów. „Ktoś puka do okna. Mamusia pyta: Kto tam? A oni na to: My, Żydzi z Klimontowa” – opowiada Leokadia Oszczudłowska. Dodaje, że tata i najstarszy brat zgodzili się wtedy, aby ich przyjąć. „Oni przyszli tacy wygłodniali, zmęczeni, mówią, że nie jedli ileś dni. Mamusia ugotowała jajka, zrobiła kawę z mlekiem. Później mówili, że to było coś najlepszego, co jedli w życiu” – dodaje pani Leokadia.
Zorganizowano dla nich kryjówkę pod podłogą w stodole. Do wykopanego dołu nakładziono słomy, dano im pierzyny. Nocami, szczególnie zimą, po upewnieniu się, że nikt nie zauważy, zabierano ich do domu, żeby mogli przespać się w cieple. Były też zagrożenia – wspomina pani Leokadia. Jej bracia, Wacław i Marian działali w partyzantce. Zdarzało się, że w stodole, nad kryjówką Żydów nocowały duże grupy partyzantów. Politowie nie zdecydowali się powiedzieć im, że ukrywają Żydów. Były też niespodziewane wizyty Niemców. Na szczęście nigdy nie przeprowadzili oni rewizji w gospodarstwie. Moris i Arie wszystkie wydarzenia obserwowali przez szpary w swojej kryjówce. Byli też w kontakcie z innymi ukrywanymi Żydami i dziwili się, że Politowie nie żądają żadnej zapłaty za ukrywanie ich.
Zaraz po wojnie bracia Zilberbergowie wyjechali do Kanady. Przez wiele lat utrzymywali kontakt z rodziną Politów, szczególnie z Marią, która pamiętnej nocy 1943 roku przyjęła ich i nakarmiła.
Maria, Andrzej i Wacław zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata w 1981 roku.