Odcinek 2
25.03.2018
Już nie wrócę – Rodzina Furmanków. Daleszyce
Stanisław Furmanek zdecydował, że pomoże żydowskiej rodzinie z sąsiedztwa opuścić Daleszyce. To było we wrześniu 1942 roku, tuż przed zaplanowaną przez Niemców akcją wywózki Żydów. Przy pomocy swojego 12-letniego syna Czesława, który dla niepoznaki powoził furmanką, ukrył i wywiózł 8-osobową rodzinę Bajli Szlamy w kierunku Rakowa. Tam otrzymali oni dalszą pomoc.
Stanisław mieszkał w centrum Daleszyc z żoną Stefanią i 5 dzieci.
Dziadek miał rzeźnię i sklep. Był bogatym człowiekiem w Daleszycach – wspomina Teresa Baćkowska, wnuczka Stanisława.
Rodzina Furmanków przyjaźniła się z mieszkającą naprzeciwko rodziną żydowską Szlamów, która prowadziła piekarnię. Znali się, przyjaźnili się…nie było, że to jest Żyd i na jakiś dystans..ojciec bawił się z nimi, grał w karty…to była jak rodzina – dodaje Teresa Baćkowska.
Bajla miała córkę Esterę, 4 synów, synową Gołdę i wnuka. Gdy w 1941 roku żandarmeria niemiecka z posterunku w Bielinach ograbiła Żydów z całego dobytku i zapasów mąki, Stanisław zaczął im pomagać, przekazując żywność. Kiedy zaczęło się mówić o planowanym wysiedleniu Żydów z Daleszyc, sąsiedzi ponownie poprosili o pomoc Furmanków.
Wczesnym rankiem, jeszcze było szarawo, wyjechał mój ojciec Czesław ze swoim ojcem Stanisławem furmanką i zabrali Żydów. Pod Rakowem zeszli z wozu, podziękowali i jeszcze obiecali ojcu: Czesiu, jak przeżyjemy, to założymy razem piekarnię. I z tego, co nam wiadomo, to przeżyli.
Furmanką powoził Czesław, który często jeździł tą drogą po towar do sklepu ojca i nie wzbudzało to niczyich podejrzeń.
W wywiezienie Żydów w bezpieczne miejsca zaangażowało się więcej mieszkańców Daleszyc. Z ok 600 żydowskich mieszkańców, we wrześniu 1942 roku w Daleszycach pozostało 300.
Przyszli Niemcy. A tu nie ma Żydów w Daleszycach… – wspomina pani Teresa.
Za udzieloną pomoc kilka osób, w tym Stanisław Furmanek, zostało aresztowanych przez żandarmerię niemiecką. Ich rodzinom odebrano konie, wozy i część majątku.
Niemcy szukali ojca – wspomina Teresa Baćkowska. Miał wtedy tylko 12 lat. Uciekł z domu i poszedł pieszo do Rakowa. Ukrywał się w polach. Niech sobie pani wyobrazi: wojna, bomby, strzelanie…a małe dziecko w polach…
Majątek Furmanków został dodatkowo wystawiony na sprzedaż, a rodzina miała zostać wywieziona na roboty do Niemiec. Jednak jeden z mieszkańców Daleszyc wykupił za pieniądze Furmanków majątek i poprosił, żeby Stefania i jej dzieci mogły tam pozostać, jako jego robotnicy. To uratowało rodzinę przed niepewnym losem. Odtąd 12-letni Czesław Furmanek wraz ze swoją matką musiał zadbać o utrzymanie rodziny i wyżywienie młodszego rodzeństwa.
Tymczasem Stanisław Furmanek został zatrzymany. Początkowo wraz z innymi zatrzymanymi był przetrzymywany w Bielinach. Tam Czesław przez ogrodzenie rozmawiał z nim ostatni raz… Powiedział: Czesiu, jedź do domu, bo ja już do domu nie wrócę.
Stanisław Furmanek został osadzony w więzieniu w Kielcach. Był torturowany. Zmarł 3 kwietnia 1943 roku.
„Tylko z więzienia oddali marynarkę, która była ciemna, brązowa. Jak przynieśli, to ojciec mówił, że nie mógł unieść tej marynarki. Tak była nasączona krwią”.
Stanisław Furmanek został pośmiertnie, w 1994 roku, uhonorowany tytułem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.